Gabriele D’Annunzio: La pioggia nel pineto
2023-01-24Stanisław Brzozowski – Filozofia czynu (cz.II)
2023-01-25Stanisław Brzozowski - Filozofia czynu (cz.I)
Filozofia w jej rozwoju kulturalnym, jej zadania obecne i widoki na przyszłość. Nic nie bywa przedmiotem tak długich, zaciekłych i w ostatecznych wynikach swych bezowocnych sporów, jak właśnie określenia. Ilu filozofów, — tyle różnych określeń filozofii, ilu artystów, — tyle różnych określeń sztuki. Wyrazy takie, jak filozofia, nauka, sztuka, sprawiedliwość, ideał i t. p. przesiąknięte wielowiekową kulturalną i duchową treścią są jakby nagromadzeniami energii potencyalnej. Wykazać, że wyraz taki odpowiada wyłącznie tym tylko dążeniom i przekonaniom, które my z nim wiązać chcemy, jest to pozyskać władzę i możność nadawania energii tej kierunku, odpowiadającego tym dążeniom.
Gdyby nie to każdy spór o definicye byłby niezmiernie łatwy do rozstrzygnięcia za pomocą tworzenia nowych terminów, odpowiadających powstałym w obrębie jakiejś dotychczas mniej lub więcej jednolitej dziedzinie kulturalnej — zróżniczkowaniom. Interesy i względy przedmiotowe schodzą na plan drugi zupełnie: siłą, która gromadzi argumenty i analizy, przemawiające na korzyść pewnej definicyi, jest zawsze indywidualna żądza potęg. Tem tłumaczy się także uporczywość z jaką utrzymuje się przekonanie, że zasadnicza treść kulturalna, oznaczona przez taki sporny wyraz — pozostała, pozostaje i musi pozostać niezmienną, mimo wszelkich fluktuacyi i wahań rozwoju dziejowego.
Platonizm rządzi tu jeszcze wszechwładnie, znajdując podstawę swą, bezwiednem, instynktowem poczuciu, że samo istnienie tej energii potencyalnej, o pozyskanie której dla swoich dążeń w każdem takiem określeniu idzie, jest najzupełniej zależne od tej przyjmowanej niezmienności i, że odrzucić ostatnią, znaczyłoby zniszczyć lub też przynajmniej znacznie osłabić pierwszą. Przyjmując niezmienność zasadniczej treści, oznaczanej przez wyraz jakiś o bogatej przeszłości dziejowo-kulturalnej, — wytwarzamy dla naszych dążeń podstawy nieograniczonej, niepodzielnej władzy nad wszystkimi: to, co jest niezmienne i jedyne - — jest ogólnie obowiązujące — i obowiązkowość ta znika wraz z uznaniem zmienności i możliwości płyciej lub głębiej sięgających zróżniczkowań.
Nie potrzebuję mówić, że pogląd ten nie wytrzymuje ściślejszej, przedmiotowej krytyki. Wyrazy, oznaczające pewne dziedziny i czynniki kulturalnego życia — wciągnięte są przez to samo już w jego przebieg i rozwój. Treść ich zmienia się, przekształca nieustannie wraz z życiem, które ani na chwilę się nie zatrzymuje. Jedność, jaką zachowują one, jest właściwie tylko ciągłością: jest jednością nie jakiejś ustalonej raz na zawsze treści, lecz jednością procesu dziejowego, który zależnie od n a j r ó ź n o r o d n i e j s z y c h czynników coraz to nowym przekształceniom tę treść poddaje.
Dopóki tylko sama ciągłość procesu przerwaną nie została, jeden i ten sam wyraz służy niezmiennie do oznaczania wytworów kulturalnych, różniących się pomiędzy sobą niezmiernie, lecz związanych genetycznie, czy to w ten sposób, że jeden z nich powstał przez przekształcenie drugiego, czy też, że obydwa wyrosły z jednego i tego samego pnia, którego są rozgałęzieniami.
Nie to samo jest sztuką dla Fra Angelica, Dantego np. z jednej, a dajmy na to Zoli i Gierymskiego z drugiej strony, nie to samo jest religią dla naszego wieśniaka, co jest nią dla Kanta, a jednak oznaczamy te niewątpliwie różniące się niezmiernie w swej treści stany i wytwory duchowe jednym i tym samym wyrazem z zupełną słusznością, jeżeli mamy na myśli to, że pozostają one ze sobą w nieprzerwanym, choć trudnym niekiedy do wykazania związku genetycznym, że należą one do jednego i tego samego procesu kulturalno-dziejowego, że wyrosły one z jednego i tego samego ustosunkowania człowieka do własnych sił duchowych i zewnętrznej przyrody, które lubo prowadziło wskutek zmian w ogólnych warunkach kulturalnych w różnych epokach do niejednakowych wyników w samym zasadniczym swym charakterze, pozostało w pewnych granicach przynajmniej zawsze zgodnem z sobą.
Stąd wynika, że określenie takich pojęć jak filozofia, nauka, sztuka, moralność, prawo i t. p., jeżeli mają mieć względnie przynajmniej przedmiotowe znaczenie, muszą być czysto formalne, t. j. nie powinny pozostawać w związku z żadną poszczególną treścią kulturalną tych pojęć, powinny być względem wszelkich możliwych swych treściowych oznaczeń jednakowo obojętne. Pierwiastków dla określeń tych pojęć należy szukać poza właściwą ich treścią w samych warunkach kulturalno-psychicznych, czy też społecznie-biologicznych ich powstania.
Stanisław Brzozowski, Wstęp do filozofii dojrzałości dziejowej, Lwów 1910, s.14-16
(Koniec fragmentu pierwszego)
Fot. Pixabay