„Über den Umgang mit Menschen”
2023-08-03J. Douglas Bruce, Mort Artu
2023-08-05Powrót do Nibylandii
Powieściowe adaptacje filmów były niegdyś rzeczą dość popularną, dziś zdają się zanikać. W tym felietonie przyjrzę się powieści ,,Kapitan Hak" autorstwa Terry'ego Brooksa, adaptacji filmu ,,Hook" będącego wariacją na temat ,,Piotrusia Pana". Piotr Banning to człowiek całkowicie oddany swojej karierze. Notorycznie zaniedbuje rodzinę, jego myśli zaprzątają wyłącznie sprawy zawodowe. Jakie jest więc jego zaskoczenie, gdy, wydawałoby się, fikcyjna postać kapitana Haka porywa jego dzieci. Wkrótce trafia do Nibylandii, a tam czeka na niego kolejna niespodzianka - podobno był kiedyś Piotrusiem Panem! Kapitan Hak jest jednak rozczarowany stanem swojego dawnego wroga i daje Piotrowi trzy dni na powrót do formy. Wkrótce wpada jednak na iście szatański plan: zwrócić dzieci Piotra przeciwko niemu i samemu zostać ich ojcem. Szanse na jego powodzenie wydają się duże, w końcu ojciec Hak, to lepsza alternatywa niż obojętny Banning.
Motyw zapracowanego ojca nie mającego czasu dla rodziny, który z czasem odkrywa w życiu to, co ważne, był obecny w wielu amerykańskich filmach familijnych na przełomie lat 80 i 90. ,,Kapitan Hak" nie wprowadza w tej formule większych zmian, rozwiązanie problemu Banningów jest oczywiste od samego początku. Wątek Nibylandii i odkrywania przeszłości Piotrusia Pana jest bardziej interesujący; wspomnienia Pana/Banninga i motyw, dla którego opuścił niegdyś Nibylandię to niewątpliwie interesujące pomysły skłaniające do refleksji na temat przemijania.
,,Kapitan Hak" to adaptacja filmu, która ewidentnie została stworzona z szacunkiem do powieści J.M. Barriego. Choć dużą rolę gra tu wyświechtany wątek zapracowanego ojca, a wizja twórców adaptacji jest różna od wizji Barriego, niektórzy powiedzieliby, że zbyt ugrzecznioną, to jest to pozycja bez wątpienia warta uwagi. Nie określiłbym jej arcydziełem, ale raczej ciekawym pomysłem na ,,zmierzenie się" z klasyką światowej literatury.
Fot. Pixabay