Ostro jak brzytwa, czyli rzecz o książkach: „Pomarańczowa Alternatywa jako forma neosurrealizmu” Marty Moldovan-Cywińskiej
2024-11-04Marta Moldovan-Cywińska: Rap w terapii?
2024-11-05Gabriela Helizanowicz: Melodia duszy poety – muzyczność w twórczości Jerzego Lieberta na podstawie Litanii do Marii Panny i jej interpretacji w kantacie Karola Szymanowskiego cz. I
Fot. Seweryn Jadowski
Litania do Marii Panny
Łodzi z koralu,
Serc Przewoźniczko
Ponad głębiną,
Kładko cedrowa
W nas przerzucona-
Przenieś mą miłość.
Granico prosta,
Którą Bóg serca
Nasze przemierzył-
Włącz ziemie żyzne
Do ciała mego,
Co puste leży.
Dwunastodźwięczna
Cytaro, której
Struny są z nieba-
Dźwięk mowy ludzkiej
Dla ucha mego
Przywróć od nowa.
Łask Błyskawico,
Rozwiąż mi oczy,
Bym w nich obudził:
Matkę i ojca,
Siostry i braci,
I wszystkich ludzi.
O, wstąp w me grzechy
Jak w miasta judzkie
Swoim imieniem:
Mario z Libanu!
Mario z Egiptu!
Mario z Betlejem!
Jak krzak skarlały,
Jałowiec ciemny
Jest moja wiara.
Pozwól jej rosnąć,
Panno wysoka,
Ku niebu dalej!
Niech w Ciebie wejdzie,
Za Tobą idzie,
Przed Tobą pada-
Różo otwarta,
Lipca pogodo,
Psalmie Dawida!
J. Liebert, Poezje zebrane, red. H. Musiał, Warszawa: PIW, 2018.
część I – Jerzy Liebert
Liebert
Poezję Jerzego Lieberta, twórcy obecnie nie tak znanego jak np. współcześni mu Jarosław Iwaszkiewicz czy Witkacy, badacze zgodnie określają mianem transcendentnej. Zdecydowana większość wierszy tego poety związana jest z jego przeżyciami duchowymi i osobistymi refleksjami dotyczącymi relacji z Bogiem. Wynika to przede wszystkim
z przyjętej przez Liberta filozofii, zakładającej ścisły związek między duchowością a twórczością artystyczną pisarza. Poeta powinien dbać o paralelny rozwój swojego wnętrza oraz warsztatu literackiego, aby sztuka w jak najbardziej trafny sposób wyrażała jego przeżycia. Liebert stosuje się do tej idei przede wszystkim za pomocą prostoty „jako formy już nie tylko artystycznej, ale także religijnej (…) jako sposobu życia duchowego i pisania poezji”[1]. Zasada ta czyni jego wiersze wielowymiarowymi i pozwala łączyć dynamiczny rozwój wiary twórcy z ciągłym doskonaleniem kunsztu poetyckiego, których tożsamość staje się dla poety ideałem artystycznym, jak zauważa Edward Boniecki w Małej litanii uroczystej Karola Szymanowskiego:
Dążenie do prostoty w twórczości, przez opanowywanie nowych środków techniki pisarskiej, zdolnych sprostać wymogom ekspresji, było u Lieberta ściśle związane z jego poszukiwaniem prawdy wewnętrznej i dążeniem do osiągnięcia prostoty duchowej. Było zarazem działaniem artystycznym i moralnym. Poszukiwaniem własnego tonu w poezji, który byłby odbiciem odnalezionej prawdy serca, wewnętrznego tonu duszy. A najlepiej, gdyby był z nim tożsamy — to cel poety i jego ideał artystyczny. „My nie piszemy teologicznej rozprawy, ale notujemy uderzenia serca, nad którymi głowa kiwa tylko czasami. Cóż na to poradzić” [2].
Sformułowania takie jak „wewnętrzny ton duszy” i „notowanie uderzeń serca” wykazują istotną cechę większości utworów Lieberta, jaką jest melodyjność przejawiająca się m.in. w stosowanych określeniach czy w budowie wierszy. Mimo iż Liebert nie był muzykiem, jego poezja, zarówno ta miłosna, dotycząca przyrody, jak i religijna, przesycona jest dźwiękami odzwierciedlającymi świat, a przede wszystkim stan duszy twórcy. Dziełem, które wyraźnie ukazuje istotność roli muzyczności w poetyce Lieberta jest Litania do Marii Panny[3], a skomponowanie przez Karola Szymanowskiego kantaty o tym samym tytule[4] świadczy o kunszcie artystycznym i muzycznej wartości tego utworu.
Sama forma litanii, oznaczającej prośbę, błaganie, jest już w pewien sposób naznaczona swoim muzycznym przeznaczeniem, ponieważ była modlitwą najczęściej śpiewaną przez dwa chóry[5]. Wynikiem tego jest jej zwrotkowa budowa przeplatana zazwyczaj refrenem, który stanowi bezpośredni zwrot do Boga. Litania Lieberta posiada podobną kompozycję, ponieważ zwykle na początku zwrotki następuje pochwała przymiotów Matki Bożej, a na końcu pojawia się prośba kierowana do niej przez podmiot liryczny. Schemat ten nie jest jednak w pełni zachowany ze względu na charakter modlitwy, która obrazuje konkretne, jednostkowe pragnienia człowieka i stanowi jego osobisty zwrot do Marii Panny, w przeciwieństwie do tradycyjnej litanii wyrażającej prośby całego ludu.
Należy zwrócić uwagę na to, że utwór w swojej litanijnej formie stanowi również osobisty hymn pochwalny na cześć Maryi, o czym wspomina sam Liebert w liście do swojej ukochanej Agnieszki Wajgold:
„Cieszę się, że wiersz mój ostatni podobał Ci się. Ja go też bardzo kocham, bo jeszcze go od siebie nie oddzieliłem. […] Tak, miła, ale nic nie skłamałem w mej Litanii. Modliłem się na chwałę Panny Marii, jak umiałem”[6].
Podmiot liryczny, który na podstawie filozofii poetyckiej Lieberta oraz jego stosunku do swojego dzieła, można utożsamić z autorem, określa Matkę Bożą wieloma przymiotami pozostającymi w ścisłym związku z kierowanymi do niej prośbami. Ukazuje to nadrzędną cechę Maryi, jaką stanowi możność udzielenia modlącemu się człowiekowi najskuteczniejszej i najbardziej adekwatnej dla niego pomocy. Ma on w swoim wnętrzu dwie rzeczywistości przedzielone głębiną - środowisko grzechu oraz przestrzeń spotkania z Bogiem – i pragnie, aby Maryja pomogła mu ją pokonać, nazywa więc Adresatkę swojej prośby „Kładką cedrową” i „Granicą prostą”, która umożliwiła zejście Boga do ludzkiego serca. Cedr jest drzewem niezwykle wytrzymałym i dawniej często wykorzystywanym w budownictwie, m.in. do budowy świątyni Jerozolimskiej, dlatego określenie Maryi kładką wykonaną właśnie z tej rośliny zwraca uwagę na niezawodność orędownictwa i świętość Matki Bożej. Zostaje ona ukazana jako pewna droga prowadząca do zjednoczenia się słabego serca człowieka z miłością Bożą [„Serc Przewoźniczko (…) Przenieś mą miłość”].
Przypowieść o siewcy
Duchowe oddzielenie człowieka od Boga zostaje dookreślone w strofach drugiej, trzeciej i czwartej. Podmiot najpierw wskazuje na swoje ciało, „co puste leży” i prosi, aby Matka Boża włączyła do niego „ziemie żyzne”. Jest to nawiązanie do Ewangelii według świętego Mateusza i przypowieści o siewcy, która przedstawia wnętrze człowieka jako glebę mogącą wydać plon z rzuconego na nią ziarna Słowa Bożego[7]. Poeta pragnie zrozumieć
i przyjąć Bożą wolę, aby wiara wydawała w jego życiu owoce.
Dźwięk a miłość
Trzecia strofa natomiast dotyczy słuchu i rozpoczyna się od nazwania Maryi „Dwunastodźwięczną Cytarą”. Liczba dwanaście w Piśmie Świętym oznacza pełnię, doskonałość, natomiast cytra jest instrumentem strunowym, występującym głównie w Starym Testamencie, akompaniującym śpiewom wychwalającym Boga[8]. Jednak instrument ten zostaje również przywołany na kartach Nowego Testamentu w czternastym rozdziale Listu świętego Pawła do Koryntian, a kontekst, w jakim się pojawia, może być znaczący dla wydźwięku trzeciej strofy Litanii. Rozdział dwunasty Listu traktuje o różnorodnych darach Ducha Świętego – charyzmatach, które zostały udzielone każdemu członkowi Kościoła w celu budowania tej wspólnoty. Trzynasty wskazuje na miłość jako najwyższą i najistotniejszą wartość, bez której każdy z opisanych wcześniej charyzmatów staje się bezużyteczny. Jest ona kluczowym elementem tworzenia relacji międzyludzkich i nadaje sens wszelkim podejmowanym we wspólnocie działaniom. Natomiast rozdział czternasty dotyczy mowy – daru języków oraz proroctwa. Święty Paweł zwraca uwagę na to, jak istotne jest, by charyzmaty związane z mową służyły ubogaceniu drugiej osoby i właśnie w tym momencie używa odwołania do cytry:
(…) Bo przypuśćmy, bracia, że przychodząc do was, będę mówił językami: jakiż stąd pożytek dla was, jeśli nie przemówię do was albo objawiając coś, albo przekazując jakąś wiedzę, albo prorokując, albo pouczając? Podobnie jest z martwymi instrumentami, które dźwięki wydają, czy to będzie flet, czy cytra: jeżeli nie można odróżnić poszczególnych dźwięków, to któż zdoła rozpoznać, co się gra na flecie lub na cytrze? Albo jeśli trąba brzmi niepewnie, któż będzie się przygotowywał do bitwy? Tak też i wy: jeśli pod wpływem daru języków nie wypowiadacie zrozumiałych słów, któż pojmie to, co mówicie? Na wiatr będziecie mówili. Na świecie jest takie mnóstwo słów, ale żadne nie jest bez znaczenia. Jeżeli jednak nie będę rozumiał, co jakieś słowo znaczy, będę barbarzyńcą dla przemawiającego, a przemawiający – barbarzyńcą dla mnie[9].
Kluczem do międzyludzkiego porozumienia, a także do tworzenia wspólnoty i więzów miłości, są słowa, dlatego tak ważne jest, by drugi człowiek mógł je zrozumieć. Niemożliwe będzie wspólne uwielbienie Boga, gdy śpiewający nie rozpoznają, jaką melodię wygrywa cytra. Jeżeli mowa, która stanowi melodię wydobywającą się z wnętrza człowieka, stanie się niezrozumiała, to relacje miłości postulowane przez świętego Pawła i całą religię chrześcijańską nie będą miały racji bytu.
Od zawsze tak było….
Podobne stanowisko do autora Listu do Koryntian wyraża także antyczny filozof Cyceron, który w swoim traktacie De inventione wskazuje na funkcje, jakie mowa pełni w społeczeństwie, a także w rozwoju wewnętrznym człowieka:
Był bowiem niegdyś czas, gdy ludzie błąkali się po polach jak zwierzęta, żywili się tym, co znaleźli lub upolowali, i kierowali się nie rozumem, lecz siłą fizyczną. (…) Tak oto z zaślepienia i nieświadomości żądza, niebaczna i bezmyślna władczyni umysłu, dla zaspokojenia swych popędów posługiwała się siłami fizycznymi, niebezpieczną strażą przyboczną. W tym okresie jakiś niewątpliwie wybitny i mądry człowiek pojął, że potencjał i zdolność do największych rzeczy znajdują się w umysłach ludzi, trzeba tylko, by ktoś je wydobył i poprzez nauczanie uczynił lepszymi. Mąż ten wynalazł sposób, by w jedno miejsce zebrać ludzi rozproszonych pośród pól i zaszytych w leśnych kryjówkach. Wprowadził ich w tajemnice wszelkiego użytecznego i zacnego dzieła. Najpierw głośno się sprzeciwiali, bo rzecz była nowa, później zaś gorliwie go słuchali, nakłonieni treścią i sposobem, w jaki przemawiał. (…) Zdaje mi się, że mądrość milcząca i pozbawiona umiejętności przemawiania nie zdołałyby z nagła odwieść ludzi od tego, do czego się przyzwyczaili, ani ich pokierować ku odmiennemu modelowi życia. Co więcej, kiedy już założono miasta, ludzie nauczyli się szanować zobowiązania i strzec sprawiedliwości, przywykli dobrowolnie okazywać posłuszeństwo innym i zauważyli, że dla wspólnego dobra należy nie tylko podejmować się trudów, ale nawet oddać życie. A jak mogłoby się to dokonać, gdyby ludzie nie potrafili dzięki wymowności przekonywać innych o tym, co ich rozum odkrył?[10]
Sztuka wymowy oddziałuje zarówno na osobę słuchającą, jak i przemawiającą. Mówca może wpłynąć na innych, wskazać drogę do rozwoju cywilizacyjnego czy duchowego, co czyni święty Paweł w stosunku do Koryntian oraz ów „mądry człowiek” w tekście Cycerona. Słuchacz natomiast ma szansę odkryć rzeczywistość wyższą od tej, w której egzystował dotychczas. Ludzie dzięki słowom mogą tworzyć społeczeństwo, służyć sobie nawzajem i rozwijać wartości, takie jak dobro czy heroizm, jednak kluczowe jest wzajemne zrozumienie, które sprawi, że już nie „będę barbarzyńcą dla przemawiającego, a przemawiający – barbarzyńcą dla mnie”.
Maryja jako dwunastodźwięczna Cytra
Trzecia strofa Litanii zdaje się odwoływać właśnie do tej nadrzędnej roli pełnionej przez dźwięk i słowa. Maryja, jako dwunastodźwięczna, doskonała Cytra, posiada „struny z nieba”, co może świadczyć o tym, że rozumie niebiańskie, boskie dźwięki i jest w stanie przekazać je człowiekowi, a także sprawić, by i on usłyszał Boże Słowa w swoim sercu. Podmiot liryczny prosi tę Cytrę, aby przywróciła dla jego ucha „dźwięk mowy ludzkiej”. Powołując się na List do Koryntian, można stwierdzić, że osoba mówiąca w wierszu pragnie nauczyć się brzmień, słów, które pozwolą jej zarówno rozumieć innych ludzi, jak i być przez nich pojmowanym.
Jednak nie samo rozumienie wypowiedzi jest sednem prośby podmiotu, lecz to, co je umożliwia i na co również wskazuje święty Paweł: słowa mają służyć realizacji przykazania miłości. Właśnie w tym ma pomóc człowiekowi Maryja, ponieważ jako jedyna w pełni pojmuje wezwanie do miłości będące Bożym dźwiękiem i sposobem na porozumienie z drugim człowiekiem. Ostatni wers trzeciej strofy – „przywróć od nowa” – wskazuje na powtarzalność procesu przywracania wrażliwości na głos Pana Boga, którą człowiek traci ze względu na swoją grzeszną naturę. Słowa te wyrażają pragnienie stałej odnowy duchowej, dzięki której podmiot, jak przywołana wcześniej cytra, będzie mógł całą swoją istotą zjednoczyć się z brzmieniem Bożej miłości, czuć ją w sobie, widzieć ją w innych ludziach i wedle niej postępować, jak słusznie podkreśla Edward Boniecki:
Ale zdaje się, że w Liebertowskiej metaforze kryje się coś jeszcze. Jakaś tęsknota za odrodzeniem, za „nastrojeniem” ucha na niebiańską częstotliwość, aby zdolne było usłyszeć głos z nieba w ustach drugiego człowieka. Tęsknota za wrażliwością dziecka, o której poeta pisał recenzując Mój świat Kasprowicza, o czym była już mowa, pozwalającą zobaczyć świat takim, jakim został stworzony. Prośba o łaskę powtórnych narodzin, o przemianę duchową: „Wtedy dopiero może przyjść świadomość tego, co poeta angielski zamyka w zdaniu: „Stare rzeczy są właśnie nowymi”. Wtedy człowiek dotyka, jak struny nie poruszanej nigdy ręką, prawa odwiecznego, a zarażony jego dźwiękiem, poczyna drgać cichutko, ale już w rytm wszechogarniającej harmonii Stworzyciela.”[11]
Kolejne części utworu stanowią podkreślenie i rozwinięcie myśli wyrażonej w strofie trzeciej. Człowiek nie tylko chce usłyszeć Boży głos w drugiej osobie, ale także go w niej zobaczyć, ponieważ każdy z ludzi jest dziełem Stworzyciela uczynionym „na Jego obraz”[12].
Prawda ta zbliża ludzi do siebie duchowo, dzięki niej stają się sobie bliscy niczym członkowie rodziny, o czym wspomina Jezus w Ewangelii wg. świętego Marka, mówiąc, że ten, kto pełni wolę Bożą, jest Mu bratem, siostrą jak i matką[13]. Tym, co uniemożliwia podmiotowi dostrzeżenie tej łaski, jest grzech, którego nie potrafi sam przezwyciężyć, dlatego jego dalsze prośby zamieniają się w usilne błaganie. Wzywa Maryję, by jako Matka Boga wyprowadzającego ludzi z niewoli („Mario z Egiptu!”) przeniknęła jego grzeszne wnętrze i przyczyniła się do wyzwolenia go. Po raz kolejny zostaje podkreślona kluczowa rola dźwięku, ponieważ autor trzy razy nawołuje Maryję po imieniu, tak jakby samo jego brzmienie napełniające duszę mogło uwolnić ją od zła. Jednak poeta nie prosi jedynie o wolność duchową, lecz błaga także o pomoc w rozwoju oswobodzonej wiary. Porównuje jej stan do karłowatego krzewu, który zamiast piąć się w górę, rośnie nisko przy ziemi. Krzak duszy jest ponadto pogrążony w ciemności uniemożliwiającej mu rozwój i kierowanie się Bożą wolą, dlatego człowiek zwraca się do Maryi, łączniczki między niebem a ziemią, aby umożliwiła mu duchowy wzrost i poprowadziła do zbawienia. Pragnie się z nią zjednoczyć, naśladować ją i czcić, ponieważ to właśnie ona jest najdoskonalszym obrazem Boskiego piękna oraz dźwiękiem uwielbienia Bożej miłości, co wyrażają słowa:
„Różo otwarta/Lipca pogodo/Psalmie Dawida!”.
W następnej części ukaże się kilka(dziesiąt) słów o K. Szymanowskim i jego kantacie.
Bibliografia
[1] E. Boniecki, Mała litania uroczysta Karola Szymanowskiego, „Polski Rocznik Muzykologiczny XX” 2022,
s. 262-298.
[2] ibidem
[3] J. Liebert, Poezje zebrane, red. H. Musiał, Warszawa: PIW, 2018.
[4] K. Szymanowski, Litania do Marii Panny op. 59 do słów Jerzego Lieberta. Dwa fragmenty na sopran solo, chór żeński i orkiestrę symfoniczną. Wyciąg fortepianowy, Kraków: PWM, 1951.
[5] S. Grzybek, Powstanie i rozwój litanii do Najświętszej Marii Panny
[6] E. Boniecki, Mała litania uroczysta Karola Szymanowskiego.
[7] Biblia Tysiąclecia, red. Ks. K. Dynarski SAC, M. Przybył, O. A. Jankowski OSB, Poznań: Wydawnictwo Pallotinum, 2002.Mt 13, 1-9; 18-23.
[8] Biblia Tysiąclecia. 1 Krn, 25; Ps 57; Ps 108.
[9] Biblia Tysiąclecia . 1Kor, 14.
[10] M. T. Cicero, O inwencji retorycznej. De inventione, przekł. K. Ekes, wstęp i przypisy B. Awianowicz, Warszawa 2013.
[11] E. Boniecki, Mała litania uroczysta Karola Szymanowskiego.
[12] Biblia Tysiąclecia. Rdz 1, 27.
[13] Biblia Tysiąclecia. Mk 3, 35.