Prof. Wanda Półtawska (1921-2023)
2023-10-25Hanna Szymerska: Przebudzenie Węgier
2023-10-31Stefan Dziekoński: Dziwna karczma
Pośrodku rozległych polan, przy wydeptanej ścieżynce, której nie znajdziesz na żadnej mapie znajduje się karczma "Pod Lisem". Od najbliższego sioła położonego na rubieżach teokratycznej Listarii dzieli ową karczmę cały dzień drogi konno. A wokół niej nic krom łąk i zagajników. Pomijając izolację od cywilizowanego świata "Pod Lisem" wygląda jak każda inna karczma - drewniany, jednopiętrowy budynek.
Przygodnego przyjezdnego - choć takich tu nie uświadczysz - zaskoczyłby może brak jakichkolwiek balkonów czy schodów na zewnątrz budynku, kto jednak powiedział, że każda karczma musi je posiadać? Wewnątrz znajduje się spora, ale przytulna sala, gdzie zimą i każdego wieczoru można usiąść przy kominku i ogrzać się przy trzaskającym ogniu. Wewnątrz karczmy znajdują się dwa długie stoły i kilkanaście małych, gdzie spokojnie możesz wypić czy porozmawiać z kompanem. Dla tych, którzy nad udział w karczemnym życiu przedkładają jego obserwowanie przygotowano dwie małe wnęki, każda z jednym krzesłem i stolikiem. Tacy samotnicy rzadko jednak przyjeżdżają do tej karczmy, choć oczywiście wyjątki się zdarzają.
"Pod Lisem" to bowiem miejsce, gdzie rozbrzmiewa śmiech, rubaszne żarty, a nawet śpiew, gdy od czasu jakiś bard znajdzie w sobie na tyle odwagi, by tu przybyć. Stali bywalcy dobrze się tu znają, a nowi zawsze znajdą tu nowych przyjaciół, lub chociaż kompanów do zabawy. "Pod Lisem" przyciąga ludzi na dwa sposoby. Pierwszy dotyczy innych ludzi. Właściciel, stary Ludomił to typ mruka o złotym sercu. Choć nawet do stałych klientów zwraca się monosylabami, a uśmiech na jego twarzy jest równie częsty, jak dni, kiedy książę Filip jest trzeźwy, to do legendy przeszły już jego akty heroizmu takie jak uratowanie własnej matki z płonącego domu czy ratunek pobożnej niewiasty - idącej samotnie na pielgrzymkę celem złożenia ofiary za zdrowie ukochanego - przed zgrają oprychów na Wielkim Trakcie.
Równie legendarne są talenty Ludomiła w sprawach kulinarnych. Gdy zamówisz u niego pieczonego kurczaka możesz być pewien, że danie będzie idealnie przypieczone i przyprawione w najlepszych proporcjach - nigdy skąpo, ale też bez wrażenia, że kucharz musiał tuszować pieprzem i ziołami niedostatki swego warsztatu.
No i kto mógłby zapomnieć o Marcjannie, córce właściciela lokalu. Choć przekroczyła już trzydziestą wiosnę życia to pomyślałbyś, że to młode dziewczę, które dopiero przestało być podlotkiem. Skarb, nie kobieta. W przeciwieństwie do ojca zawsze ciepło się uśmiechnie, zapyta co u rodziny i powie dobre słowo. Mało tego, gdybyś jakimś cudem nie miał kompana do gry w karty czy kości, a ona nie będzie zapracowana, to z przyjemnością z tobą zagra - choć nigdy na pieniądze. Nawet nałogowy hazardzista nie mógłby się jednak na nią gniewać - odmowa z ust Marcjanny brzmi tak serdecznie jak zgoda.
Skoro o odmowach mowa to niejeden młodzian smalił już cholewki do córki karczmarza - jej serce jednak skradł dawno temu drwal Tomasz, którego kochała nad życie. I choć niecałe pięć lat po ślubie zginął w tragicznym wypadku na porębie, to do tej pory Marcjanna nie zapragnęła innego.
Na każdego zalotnika przypada jednak ktoś, kto widzi w Marcjannie dobrą znajomą lub wręcz przyjaciółkę - nic dziwnego, jej po prostu nie da się nie lubić. Ludzie to nie tylko właściciele, ale również goście. A "Pod Lisem" spotkasz ludzi wesołych, nieustraszonych i lubiących zabawę. I - co najważniejsze - posiadających podobną potrzebę co ty. "Pod Lisem" przyciąga bowiem również tym, że, gdy zapadnie zmrok, możesz zjeść pyszny posiłek, lub pójść spać pod ciepłą pierzyną ze świadomością, że tylko ściany karczmy dzielą cię od śmierci.
Okolice "Pod Lisem" są bowiem wręcz zainfekowane nocnymi zmorami i potworami - nic dziwnego, że nie ma tu ludzkich osad, a przy budowie karczmy musiało asystować aż dwóch magów wynajętych przez Ludomiła, którzy nocami chronili właściciela własnoręcznie stawiającego budynek.
Nie tylko miłośnicy ekstremalnego odpoczynku upodobali sobie osobliwe położenie karczmy. W jej ścianach pisano co najmniej trzy bestiariusze, a ilustracji sporządzonych przez patrzących za okno nie sposób zliczyć. Ściany karczmy chronione są potężnym, nieusuwalnym zaklęciem nie pozwalającym wejść do niej nocnym straszydłom. Zagłusza ono nieludzkie wrzaski, uniemożliwia otwarcie okien i drzwi do nastania brzasku chyba, że wypowie się przeciwzaklęcie znane jedynie właścicielom karczmy.
Ci, którzy chcą poczuć niepowtarzalną atmosferę "Pod Lisem" muszą wyruszyć po świcie z osady na obrzeżach nawiedzonych pustkowi. Samotny podróżny nocą ma znikome szanse na przeżycie, chyba, że wynajmie za niemałe pieniądze maga, który będzie nad nim roztaczał zaklęcie podobne do tego, które chroni karczmę, acz o doraźnym działaniu. Tylko dostawca mąki na chleb nie musi przejmować się podróżą nocą - Ludomił sam opłaca towarzyszącego mu maga. Mięso i sery pochodzą z obory stojącej obok karczmy, a przygotowywane są zawsze przez Ludomiła.
Cóż jednak ujrzysz, gdy po zmierzchu wyjrzysz przez okno, gdy zamiast usnąć w oazie bezpieczeństwa popatrzysz, co istnieje poza nią?
Cóż jednak ujrzysz, gdy po zmierzchu wyjrzysz przez okno, gdy zamiast usnąć w oazie bezpieczeństwa popatrzysz, co istnieje poza nią?
Ot, na przykład zawodnice, kobiety - upiory, które nienasyconą ale i szczerą miłością darzą każdego mężczyznę. Nawet najbrzydszy opój i grubianin może poczuć smak ich pocałunków i usłyszeć słowa uwielbienia. Problem w tym, że nawet najlżejszy ich dotyk zmienia ciało człowieka nieodwracalnie, pierwsze promienie słońca zmienią je w popiół. A następnej nocy zawodnice będą zawodzić za pięknym ukochanym. Nie są złe czy zepsute - taka ich natura i nikt nie może pomóc im, ani ich ofiarom. Albo takie kretowce. Wyobraź sobie kreta wysokiego na niemal dwa metry, stojącego na dwóch łapach i zębami ostrymi jak rymskie miecze. Za dnia zobaczyłbyś tylko ich kopce, ale w nocy... aż szkoda gadać, w jaki sposób pożerają swe ofiary.
O, właśnie, dzień. Między świtem i zmierzchem okolice karczmy są bezpieczne jak łono matki. Można sobie pochodzić, pooddychać świeżym powietrzem. Nawet wilk czy niedźwiedź ci nie zagrozi. Jeśli więc miła jest ci myśl o zabawie i odpoczynku pośrodku grozy nocy odwiedź "Pod Lisem". Zagraj w kości, wypij zimne piwo, spróbuj soczystej szynki i pożartuj z Marcjanną. A potem pójdź spać i zmruż oczy ciesząc się ciepłem i gościnnością karczmy otoczonej przez najstraszniejsze poczwary, jakie zrodziła ziemia... .
Stefan Dziekoński
Fot. Pixabay