Alexandru Vlahu: Sur le Danube
2024-04-25Atemporal. Orthodox Church Sfântul Ioan-Nou (Bucharest)
2024-05-02Stefan Dziekoński: Pierwsza opowieść z Wielkiego Lasu
Dawno, dawno temu, w odległej krainie znajdował się Wielki Las. Był tak rozległy jak morze, a poszczególne jego części różniły się jak noc i dzień. W pewnych miejscach słońce oświetlało rozległe, kwieciste polany. W innych panował wieczny mrok, a w powietrzu roznosiła się woń żywicy. Ludzie rzadko zapuszczali się w Wielki Las, gdyż miejsce było to niezbadane i pełne dziwów. Miasta znajdujące się przy jego granicach były otoczone wielkimi murami, by żadne leśne licho nie nagabywało poczciwych ludzi. Strażnicy pilnowali bram od wewnątrz, zwłaszcza w noc nie chcieli wystawiać się na spotkanie z leśnymi dziwami. Ile to budowniczych miast i murów zniknęło, by już nigdy nie wrócić...
W jednym z takich przygranicznych miast mieszkał dziesięcioletni chłopiec imieniem Krystek. Od maleńkości słyszał opowieści bardów i minstreli o tym, co znajduje się w wielkim lesie. Szczególnie urzekły go podania o Władcy Lasu. To nic, że jedni mówili o nim, jako o starcu z długą brodą, inni zaś jako młodzieńcu. To nic, że czasami przedstawiano go, jako kogoś sympatycznego i troskliwego wobec każdego stworzenia, innym razem mówiono zaś, że rzuca straszliwe czary na nieproszonych gości w lesie. Szczególnie Krystek chciał zobaczyć Leśny Korowód. Mówiono, że w ostatni dzień każdego roku Władca Lasu zbiera wszystkich mieszkańców zielonej krainy i przez skąpany w śniegu las odbywają długą procesję.
Pewnej nocy, w ostatni dzień roku Krystek wymknął się więc z domu, chyłkiem przebiegł spowite śniegiem i ciszą ulice miasta, a następnie przecisnął się przez małą szczelinę w murze.
Zagłębił się w las. Ubrany był ciepło, a emocje tylko go rozgrzewały.Wędrował długo, aż w końcu dostrzegł to, czego szukał.
Mężczyzna w średnim wieku z krótką, czarną brodą kroczył ścieżką, w prawej ręce dzierżył dąb rozmiarów podróżnej laski. Za nim kroczyli w określonym porządku mieszkańcy lasu. Najpierw rusałki, driady, chochliki, później zwierzęta: od turów do polnych myszy.
Po obejrzeniu niecodziennego spektaklu chłopiec wrócił do domu.
Stefan Dziekoński
Fot. Pixabay