Valérie, la nébuleuse
2022-11-13Wielka Dama Poezji o kobiecości
2022-12-04Jesteśmy damami
Zbroje zamiast mundurów
Choć J.R.R. Tolkien pozostaje moim ulubionym pisarzem fantasy to cieszę się, że powoli odchodzi się od kopiowania jego stylu tworzenia świata przedstawionego. Fantasy nie oznacza już tylko przygód elfów, ludzi i krasnoludów w quasi-średniowiecznym otoczeniu. Twórcy fantastyki sięgają po nawiązania do innych niż europejska kultur, miecze i zbroje zastępują broń palna i mundury. W tym tekście zamierzam opowiedzieć Państwu o pierwszym tomie cyklu "Kampanie Cienia" pod tytułem "Tysiąc imion" autorstwa Django Wexlera.
Walka na pustyni
W swojej powieści Wexler, zamiast kopiować styl profesora Tolkiena, postanowił sięgnąć do inspiracji historycznych. Stworzony przez niego świat pod kątem postępu technologicznego i stosunków społecznych kojarzy się z przełomem XVIII i XIX wieku. Mało tego, Wexler nawet nie stara się ukrywać, że jego powieść jest fantastyczną wariacją na temat kampanii egipskiej Napoleona. Tajemniczy i błyskotliwy dowódca Janus ben Vhalnich jest zresztą odpowiednikiem Małego Kaprala. Głównymi bohaterami są natomiast Marcus d'Ivoire i udająca mężczyznę Winter Inherglass służący w wojsku toczącym walki na pustyni. Drogi obojga splotą się ze ścieżkami Vhalnicha. Wexler, choć pisze o nowożytnej armii i społeczeństwie, umiejętnie łączy to, co jest nam bliższe niż średniowiecze z elementami fantastycznymi. Pustynne otoczenie oznacza twardych magów i szereg tajemnic.
Bohaterowie nie są psychologicznie skomplikowani, ale też nie nudzą. Mają swoje bagaże doświadczeń i cele. Prym wiedzie tu zdecydowanie ben Vhalnich. Charyzmatyczny dowódca z nie do końca jeszcze jasnymi motywami nie jest tylko Napoleonem osadzonym w świecie fantasy. Inspiracje są ewidentne, ale Wexler nie idzie na łatwiznę i z niecierpliwością wypatrywałem scen, w których pojawiał się Janus.
W duchu Tolkiena?
"Tysiąc imion" to fantasy militarna, stąd dużo tu potyczek i opisów obozowego życia. Autor znów sięga do inspiracji historycznych, ale na tle "klasycznej" fantasy manewry czworoboków czy walka na bagnety stanowią powiew świeżości w gatunku. Powieść Django Wexlera to udane otwarcie cyklu i zapowiada jeszcze ciekawsze wydarzenia - w końcu w drugim tomie bohaterów czekają polityczne zawirowania i rewolucja.. Oczywiście nie może równać się z dziełami Tolkiena, ale nie stara się ich kopiować. Wexlera można podziwiać za odejście od utartych schematów - a fakt, że jego powieść przyjemnie się czyta sprawia, że podziw dla autora nie jest jedynie podziwem jego pomysłu.
Stefan Dziekoński